Creative Nature to angielska marka zdrowych produktów spożywczych. Być może części z Was jest dobrze znana, bo od jakiegoś czasu zaczęła intensywnie pojawiać się na Instagramie (przynajmniej ja tak to zauważyłam). Creative Nature może nie ma aż tak bardzo obszernej oferty, ale na pewno jest wystarczająca, aby każdy znalazł coś dla siebie. Marka zajmuje się produkcją batoników, superfoods'ów (m.in. proszek maca, zielony jęczmień, jagody goji) oraz mieszanek do wypieku muffinek. Część produktów opisuję poniżej, zapraszam.
Batoniki
Jest to zdrowsza wersja standardowych, słodkich batonów. Te także są słodkie, jednak bez dodatku cukru. Są też bezglutenowe i wegańskie. Więcej nie będę się rozpisywać, bo dokładny wpis poświęcony tym zdrowszym wersjom słodyczy znajdziesz TUTAJ.
Jest to zdrowsza wersja standardowych, słodkich batonów. Te także są słodkie, jednak bez dodatku cukru. Są też bezglutenowe i wegańskie. Więcej nie będę się rozpisywać, bo dokładny wpis poświęcony tym zdrowszym wersjom słodyczy znajdziesz TUTAJ.
Surowe kakao
Kakao jak kakao 😃 Pisałam o nim niejednokrotnie, więc nie mam co się rozpisywać ponownie. Wspomnę że jest ekologiczne i surowe, czyli jak dla mnie jest to najlepsza i najsmaczniejsza postać tego czekoladowego proszku. Bardzo dobre, nie mam żadnych zastrzeżeń.
Kakao jak kakao 😃 Pisałam o nim niejednokrotnie, więc nie mam co się rozpisywać ponownie. Wspomnę że jest ekologiczne i surowe, czyli jak dla mnie jest to najlepsza i najsmaczniejsza postać tego czekoladowego proszku. Bardzo dobre, nie mam żadnych zastrzeżeń.
Składniki → mąka z ryżu brązowego, nierafinowany cukier trzcinowy, suszona morwa (18%), białko groszku, nasiona chia (4%), proszek do pieczenia (ekstrakt koncentratu z soku winogronowego, skrobia kukurydziana, soda oczyszczona)
Przyjrzyjmy się najpierw składowi. Niby wszystko okej, skład jest prosty, nawet bardzo prosty i są to tylko niezbędne składniki, czyli mąka, cukier, proszek do pieczenia, ale także ciekawe dodatki w postaci nasion chia i białka z groszku. Ponadto to produkt jest ekologiczny, bezglutenowy i bez orzechów (super w przypadku osób mających alergię na ten składnik). Minusem oczywiście jest obecność cukru. Nie traktuję cukru trzcinowego jako lepszego odpowiednika cukru białego, także dla mnie aspekt słodzenia produktu takim cukrem nie jest niczym zdrowszym. Może lepsze jedynie jest to, że cukier jest w postaci nierafinowanej, ale to i tak w przypadku cukru nie jest niczym spektakularnym.
W każdym razie taki miks możesz przygotować na dwa sposoby, korzystając z instrukcji podanej na opakowaniu. A mianowicie w wersji wegańskiej i normalnej. Opakowanie to 400 g gotowej mieszanki (wystarczy na 18 małych, normalnych muffinek lub 9 dużych), więc spokojnie mogłam zrobić dwie wersje. Normalne łączy się z jajkami, masłem i aromatem waniliowym, a wegańskie, z bananem, roślinnym masłem i także aromatem waniliowym. Wszystko zrobiłam tak jak na opakowaniu, z tą różnicą, że dodałam masło klarowane do wersji normalnej i olej kokosowy do wersji wegańskiej. Muffinki bez problemów upiekły się, troszkę wyrosły i zdecydowanie można zauważyć różnice pomiędzy nimi. Po pierwsze obydwie wersje są bardzo, bardzo i jeszcze raz bardzo mocno słodkie, stanowczo dla mnie za słodkie, a wersja z bananem już w ogóle (wiadomo, banan nadaje dodatkowej słodyczy). Nie ma się co dziwić, bo na 100 g produktu jest niemalże 50 g dodanego cukru, zatem bardzo dużo, bo przecież to połowa opakowani! Są też za bardzo tłuste (wg instrukcji należało dać w wersji normalnej 150 g tłuszczu na całe opakowanie miksu, a w wersji wegańskiej 200 g tłuszczu na całe opakowanie miksu), co przewidywałam, jednak chciałam sztywno trzymać się receptury na opakowaniu i dałam tyle ile zalecano. Wersja wegańska ma zbitą masę, ale nadal mięciutką, jakby zakalcawatą, jednak zakalca tutaj nie czuć, za to czuć też bardzo dobrze banana. Wersja normalna jest bardziej krucha i przypomina trochę biszkopta.
Obydwie wersje były zjadliwe, choć na pewno mocno przesłodzone i za tłuste. Nieco lepszą okazała się wersja normalna. Jeszcze raz co do cukru - każdy, kto próbował muffinek skarżył się na dużą słodycz. Podsumowując, do produktu bym już nie powróciła, właśnie ze względu na dużą ilość cukru. Także nie polecam.
Przyjrzyjmy się najpierw składowi. Niby wszystko okej, skład jest prosty, nawet bardzo prosty i są to tylko niezbędne składniki, czyli mąka, cukier, proszek do pieczenia, ale także ciekawe dodatki w postaci nasion chia i białka z groszku. Ponadto to produkt jest ekologiczny, bezglutenowy i bez orzechów (super w przypadku osób mających alergię na ten składnik). Minusem oczywiście jest obecność cukru. Nie traktuję cukru trzcinowego jako lepszego odpowiednika cukru białego, także dla mnie aspekt słodzenia produktu takim cukrem nie jest niczym zdrowszym. Może lepsze jedynie jest to, że cukier jest w postaci nierafinowanej, ale to i tak w przypadku cukru nie jest niczym spektakularnym.
W każdym razie taki miks możesz przygotować na dwa sposoby, korzystając z instrukcji podanej na opakowaniu. A mianowicie w wersji wegańskiej i normalnej. Opakowanie to 400 g gotowej mieszanki (wystarczy na 18 małych, normalnych muffinek lub 9 dużych), więc spokojnie mogłam zrobić dwie wersje. Normalne łączy się z jajkami, masłem i aromatem waniliowym, a wegańskie, z bananem, roślinnym masłem i także aromatem waniliowym. Wszystko zrobiłam tak jak na opakowaniu, z tą różnicą, że dodałam masło klarowane do wersji normalnej i olej kokosowy do wersji wegańskiej. Muffinki bez problemów upiekły się, troszkę wyrosły i zdecydowanie można zauważyć różnice pomiędzy nimi. Po pierwsze obydwie wersje są bardzo, bardzo i jeszcze raz bardzo mocno słodkie, stanowczo dla mnie za słodkie, a wersja z bananem już w ogóle (wiadomo, banan nadaje dodatkowej słodyczy). Nie ma się co dziwić, bo na 100 g produktu jest niemalże 50 g dodanego cukru, zatem bardzo dużo, bo przecież to połowa opakowani! Są też za bardzo tłuste (wg instrukcji należało dać w wersji normalnej 150 g tłuszczu na całe opakowanie miksu, a w wersji wegańskiej 200 g tłuszczu na całe opakowanie miksu), co przewidywałam, jednak chciałam sztywno trzymać się receptury na opakowaniu i dałam tyle ile zalecano. Wersja wegańska ma zbitą masę, ale nadal mięciutką, jakby zakalcawatą, jednak zakalca tutaj nie czuć, za to czuć też bardzo dobrze banana. Wersja normalna jest bardziej krucha i przypomina trochę biszkopta.
Obydwie wersje były zjadliwe, choć na pewno mocno przesłodzone i za tłuste. Nieco lepszą okazała się wersja normalna. Jeszcze raz co do cukru - każdy, kto próbował muffinek skarżył się na dużą słodycz. Podsumowując, do produktu bym już nie powróciła, właśnie ze względu na dużą ilość cukru. Także nie polecam.
Gratuluję produktów do testów ;)
OdpowiedzUsuńTe batoniki to miazga <3
OdpowiedzUsuńRecenzje batoników widziałam u Natalki iii chciałabym je bardzo spróbować :D Miks do wypieków nie odpowiadałby mi - połowa opakowania to cukier :O I wygląda ta wersja wegańska bardzo zakalcowato (choć mnie to nie przeszkadza - chyba że jest to zakalec tłustego typu).
OdpowiedzUsuńO "niby" zakalcu pisałam w recenzji powyżej. Z czego można wywnioskować, że faktycznie tak wygląda, ale nie smakuje w ogóle zakalcem.
UsuńMix do wypieku muffinek chętnie byśmy przetestowały u siebie :D
OdpowiedzUsuń